Powrót



w oddaleniu zdarzeń
ucichły wiatry
dni codzienne parzą
rozpalonymi kamieniami
od świtu do świateł nocy
pomylona świadomość przygniata
wszystkim co od niej zamyka się w słowach

lata zniszczyły siły
piekło codzienności
zamienia się w lęk i łzy
lecz wypić muszę ten kielich goryczy
jakby na przekór słońca
wyrwanego z otchłani serca